вівторок, 8 жовтня 2013 р.

A JUTRO PÓJDZIEMY NA PIECHOTĘ






Ukrajinśkyj Tyżdeń (Ukraiński Tydzień)
nr 20 (185) — 20-26 maja 2011 roku
w wersji papierowej: strona 56
w wersji elektronicznej: http://tyzhden.ua/Society/22934

 

NAWIGATOR | MOJA BIBLIOTEKA

 

A JUTRO PÓJDZIEMY NA PIECHOTĘ





















Książka o tym, że samochody (czyli ich nadmiar) już stanowią problem, który jeszcze można rozwiązać, i o tym co będzie jeżeli tego nie zrobić

Autor: Rostysław Semkiw


Czasem trafiasz do taksówkarzy, którzy potrafią opowiadać różne historie. Nie ma wątpliwości co do tego że wielu ludziom podoba się obraz znany z licznych filmów: doświadczony kierowca, który zna życie jak ulice miasta, którym wędruje. Mi również trafił się jeden taki taksówkarz. Uparcie przeciskając się przez korki [kijowskiej dzielnicy] Tatarki, rozważał, jak można by było uregulować ruch uliczny w mieście i dać możliwość wszystkim jeździć wolniej; jak (kulturalniej!) mają zachowywać się kierowcy; czego ich w tym celu mają uczyć w szkołach nauki jazdy i jak poprawnie mają funkcjonować światła i policja drogowa! Nie wiedział o książce Pisla Awtomobilizmu (After the Car), ale jej autorzy, Kingsley Dennis i John Urry dobrze znają się na problemach naszego taksówkarza, jak również na problemach taksówkarzy z Singapuru, kierowców z Nowego Jorku czy też turystów samochodowych z całego światu.

Jeżeli czytelnik jest zaciętym automobilistą, polecam czytać w/w książkę począwszy od rozdziału drugiego — i na nim skończyć. Jest on dumnie zatytułowany „Stulecie Samochodu” i mieści niesamowitą ilość ciekawych faktów z historii samochodowej i w końcu doprowadza czytelnika do wniosku, że mimo wszystko, grono miłośników swobody i szybkości, prawdziwych „macho samochodowych” nigdy nie wyrzeknie się swych wartości. Autorzy próbują temu zaprzeczyć, jednak retoryka ich tu wyraźnie zdradza. Rozdział ten to oda dla kultury samochodowej.

Jeżeli jednak szanowny czytelnik nieroztropnie zaczął od pierwszego rozdziału, który ma zupełnie niepoetycką nazwę „Zmiana klimatu”, to do patosu prześwitującego z następnych stron książki będzie musiał  ustosunkować się sceptycznie. Posługując się słownictwem autorskim, nie będziemy mogli delektować się autopią pamiętając o możliwości autogedonu.

My, jako cywilizacja światowa, naprawdę mamy problem: lubimy dynamikę, przytulność, estetykę, co ich daruje nam samochód i nie mamy zamiaru z tego rezygnować. Cała geopolityka skierowana jest na prolongatę cywilizacji samochodowej. Osmanie pędzili do wypraw militarnych przez swoje pożądanie zwiększenia swoich haremów; imperia współczesne wabi ropa naftowa. Samochód ją przerabia na prędkość, niepowstrzymany zaś ruch zmienia się na wolność. Cywilizacja technokratyczna prowadzi nieustanną wojnę, żeby osiągnąć swój cel. Problem polega na tym, że ropa naftowa się kończy, atmosfera podgrzewa się, zawartość węglu wzrasta… Jutro pójdziemy na piechotę — co do tego nie warto mieć wątpliwości.

Co prawda, Pisla Awtomobilizmu to książka optymistyczna: następne rozdziały przekonują, że problem ten jest jednak do załatwienia. Radzę jednak pominąć rozdział trzeci, w którym postrzegamy naprawdę poststrukturalistyczne rozważania na temat systemowości sieci oraz w sprawie innej maszynerii logistycznej. O wiele bardziej interesujące są rozdziały czwarty i piąty, gdzie autorzy demonstrują alternatywne podejścia: chodzi tu o technologie energooszczędne oraz alternatywne źródła energii, stosowanie nowych materiałów oraz doświadczenie z dziedziny cyfrowego zarządzania potokami transportowymi w celu oszczędności energetycznej. Ciekawie również będzie dowiedzieć się o deprywatyzacji pojazdów, jak można zmniejszyć obciążenie węzłów transportowych itp. W szóstym rozdziale czytamy o skutecznych doświadczeniach założenia „miast przyszłości” — nowych autonomicznych, energetycznie niepodległych, o niskim poziomie konsumpcji węgla. Poza tym że powodują zmniejszenie spożycia surowców (ponieważ pracują na odnawialnej energii słońca, wiatru i wody), one też będą radykalnie zapobiegać zwiększeniu emisji CO2, co ma zatrzymać ocieplenie globalne. Pytanie polega na tym, czy potrafimy przenieść się do takich bezpiecznych i oszczędnych polisów, zanim megapolisy zeżrą naszą cywilizację od wewnątrz. O tym mowa w ostatnim, siódmym rozdziale „Scenariusze”.

Książka Dennisa i Urry skłania do myślenia i zwątpienia. Podsumowując, dochodzimy do dylematu: albo już dzisiaj mniej jeździmy, palimy mniej ropy, mniej podgrzewamy subtelną atmosferę (po czym niedługo przenosimy się do ekomiast przyszłości, gdzie dobrowolnie chodzimy na piechotę), albo dalej palimy ropę naftową i niedługo będziemy wymuszeni chodzić pieszo.

Pisla Awtomobilizmu pozostawia wrażenie dwuznaczne. Wydaje się, że jest to kolejna próba uratować świat, który nie chce być uratowany. Pozostaje spodziewać się na to, że książkę tę przeczyta nie tylko mój znajomy taksówkarz, a również ci szanowni panowie, od których zależą odpowiednie decyzje. I wtedy – jeżeli za trzy lub cztery dziesięciolecia kijowskie mieszkania żywić się będą energią elektryczną od baterii słonecznych Obołoni oraz farm wiatrowych Darnyci – chociażby z rzadka będziemy mieli okazję znów usiąść za kierownicę i poczuć zalety szybkości auta. Co prawda, nie wykluczone, że silnik tego auta pracować będzie na biogazie ze śmieci wyniesionych przez nas do pojemnika przedwczoraj.

 Z języka ukraińskiego tłumaczył Ostap Dzondza